Zapewnił sobie miejsce w historii, ale nawet jako genialny organizator i demiurg promocji nie on wpinał dzieciakom agrafki w ubrania, nie on wymyślił irokezy i nie on nagrał "Never Mind the Bollocks".
W sumie nawet zgodzę się ze Stanem, tylko łeb do interesów, stworzył pistolsów potem pokochał ich bez mydła w pupę, w dodatku w swoim "SEX" sprzedawał ubrania które były daleko poza zasięgiem przeciętnego punka drugiej połowy lat 70tych (a i teraz nie każdego stać na ciuszek za 60 funtów) - czyli nic dla punków. Może to co wykreowała dla punkowej mody (czy istnieje coś takiego skoro punk sra na schematy?) Vivienne Westwood do spółki czysto komercyjnej z McLarenem, zainspirowało młodych punkowców do jakiegoś konkretnego stylu ubierania, nie wiem, nie byłem tam wtedy, mogę się opierać na jakiś książkach, filmach i wywiadach.
Umarł jednak człowiek któremu nie można odmówić miejsca w historii ruchu punkowego, nie ma tej historii bez postaci McLarena, to jego głos sączy się jadowicie z głośników kiedy włączamy wielki rock'n'rollowy szwindel i tego nikt mu nie odmówi.
tak podaję dla informacji i przy okazji zobaczymy co o nim myślicie...
a jakie jest Twoje zdanie?
ko0niu napisał/a:
..ma tej historii bez postaci McLarena, to jego głos sączy się jadowicie z głośników kiedy włączamy wielki rock'n'rollowy szwindel i tego nikt mu nie odmówi.
Umarł jednak człowiek któremu nie można odmówić miejsca w historii ruchu punkowego
prawda ale sam przyznal ze w pewnym momencie z punkiem bylo mu nie po drodze
Coś tak jak Skiba jakby spojrzeć na polski sex pistols czyli big cyc
Nie znałem go bo i skąd. Zreszta tak naprawde ta wiadomosc o ile to odbila sie należnym echem to w Londynie, a nie w Warszawie. Animatorzy punkowi stąd w większosci już poodochodzili. No może nie wszyscy.
..ma tej historii bez postaci McLarena, to jego głos sączy się jadowicie z głośników kiedy włączamy wielki rock'n'rollowy szwindel i tego nikt mu nie odmówi.
Chodziło chyba ogólnie o dorobek zespołu, nie ten jeden kawałek (dodajmy, że dość średni w porównaniu z najgorszym numerem z "Never Mind...".
tak podaję dla informacji i przy okazji zobaczymy co o nim myślicie...
a jakie jest Twoje zdanie?
ko0niu napisał/a:
..ma tej historii bez postaci McLarena, to jego głos sączy się jadowicie z głośników kiedy włączamy wielki rock'n'rollowy szwindel i tego nikt mu nie odmówi.
Tak jestem pewien, mówię o pierwszym kawałku jaki jest zawarty na szwindlu, płyta zaczyna się od słów "Hello, my name is Malcolm McLaren.... " Tudor udzielał się w kawałku "The great rock'n'roll..." "Who killed bambi" i "rock around the clock" bodajże.
Zresztą chodziło mi o sam fakt, że się McLaren odznaczył jakoś w historii punk rocka, że został po nim namacalny ślad.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz załączać pliki na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum