Gdy wiosną 2006 r. na wezwanie biskupów minister edukacji Roman Giertych ogłosił, że w niedługim czasie etyka stanie się przedmiotem obowiązkowym dla uczniów nieuczęszczających na lekcje religii, środowisko etyków laickich poczuło się zaniepokojone. Obawialiśmy się, że przyczyną szczególnego zainteresowania Kościoła sprawą nauczania etyki w szkołach jest z jednej strony chęć zapobieżenia coraz liczniejszym rezygnacjom uczniów z udziału w katechezach, a z drugiej nadzieja, że choć część uczniów niechodzących na religię trafi na lekcje etyki prowadzone przez księży lub katechetów albo przez osoby wykwalifikowane do nauczania etyki na uczelniach katolickich. W ten sposób przesłanie katolickie mogłoby dotrzeć także do uczniów stojących daleko od Kościoła.
Powierzanie nauczania etyki w szkołach publicznych księżom i katechetom nieposiadającym formalnych do tego uprawnień (studiów filozoficznych bądź studiów podyplomowych w zakresie etyki) jest niezgodne z przepisami oraz naganne moralnie. Owszem, nauczyciel etyki może być katolikiem i ma prawo przekonywać uczniów do poglądów katolickich. Nie może jednak być osobą urzędowo do tego zobowiązaną. Tymczasem każdy katecheta ma prawny (w sensie prawa kanonicznego) obowiązek uczyć w całkowitej zgodzie z doktrynami Kościoła. Tym samym jego wolność intelektualna i prawo do samodzielnego rozważania kwestii moralnych są ograniczone. Jego rolą jest propagowanie katolicyzmu, nie zaś wolnej i niezależnej od dogmatów wiary refleksji nad problemami życia moralnego. Tym samym prowadzone przez niego lekcje etyki będą propagandą i indoktrynacją. Skądinąd będą też po prostu niekompetentne (co również jest wadą moralną), gdyż katecheta ani ksiądz bez dodatkowego wykształcenia nie zna się na etyce lepiej niż nauczyciel polskiego albo historii.
Obawiam się, że w niedługim czasie może się zdarzyć tak, iż dzieci należące do rodzin mających krytyczny stosunek do Kościoła i religii oraz pragnących trzymać się z dala od nauk katolickich nie będą mogły korzystać z owego niewątpliwego, konstytucją gwarantowanego prawa do wolności od perswazji treści religijnych. Przymuszanie dzieci należących do środowisk np. ateistycznych do wysłuchiwania pouczeń moralnych katechetów katolickich byłoby przewrotnym pogwałceniem wolności sumienia i wyznania.
Nieposyłanie dzieci na lekcje religii powinno w świeckim państwie dawać całkowitą gwarancję, że nie będą one epatowane wiarą w istnienie Boga, prawa naturalnego czy innymi elementami nauk teologicznych. Na domiar złego można się spodziewać, że na lekcjach etyki prowadzonych przez katechetów dzieci uczyć się będą nie tego, że homofobia jest podłością, lecz że homoseksualizm jest "nieładem moralnym" oraz innych nader wątpliwych moralnie treści.
Niestety, zanosi się na to, że w dużym stopniu etyki w szkołach będą nauczać niekoniecznie katecheci, ale osoby wykształcone na kursach organizowanych przez uczelnie katolickie. Sam ukończyłem studia filozoficzne na KUL. Jestem poniekąd kontrprzykładem wobec tez, które głoszę. A twierdzę, że istnieje znaczne prawdopodobieństwo, iż większość absolwentów studiów filozoficznych oraz podyplomowych na uczelniach katolickich będzie znać etykę w sposób jednostronny i cząstkowy. Będą mianowicie w ciągu tych studiów przekonywani do tego, że jedyną słuszną nauką etyczną jest nauka kościelna (w wersji tomistycznej lub personalistycznej). Co więcej, dadzą się do tego przekonać i będą do tego przekonywać uczniów.
Z pewnością będę znali wiele argumentów przeciwko hedonizmowi i będą zapewne chętnie je przytaczać, nie będą jednak równie kompetentni i gorliwi w omawianiu argumentów przeciwko etycznym ideom prawa naturalnego, sumienia albo godności osoby, tak jak rozumie je katolicyzm. Mogą się tu zdarzyć wyjątki (jestem właśnie jednym z nich), ale zapewne rzadkie. Mając niezłe rozeznanie w tej materii, odważę się wyrazić przypuszczenie, że nauczyciele etyki kończący uczelnie katolickie będą mało kompetentni i stronniczy. Nie sądzę, żeby osoby mające takie wykształcenie umiały spojrzeć bezstronnie na etykę katolicką i krytycznie rozważać jej kontrowersyjne tezy.
Swoją drogą ten nurt w etyce reprezentowany jest bodaj wyłącznie przez osoby wyznania katolickiego i we współczesnej etyce na poziomie akademickim jest marginalny. Nie jest też wbrew pozorom społecznie istotny, gdyż szerszym kręgom ani nic nie wiadomo o katolickiej etyce cnót czy chrześcijańskim personalizmie, ani bynajmniej nie podzielają one, choćby intuicyjnie, tez etyki katolickiej. Jako nauczyciel etyki wiem, że zdecydowana większość młodych Polaków ma poglądy etyczne bliskie epikureizmowi. Przeświadczenie, że kler katolicki reprezentuje moralność publiczną polskiego społeczeństwa, jest przesądem. Nie jest też prawdą, że istnieje jakaś "neutralna", bezwyznaniowa część etyki katolickiej, której można by nauczać bez ingerencji w poglądy religijne uczniów. Nie znam ani jednej świeckiej tezy doktryny katolickiej.
Dla równowagi, muszę przyznać, że również absolwenci uniwersyteckich studiów filozoficznych w większości nie są przygotowani do prowadzenia zajęć z etyki. Sami uczą się jej na studiach mało (60-120 godzin) i nie zawsze na dostatecznym poziomie. Etyka współcześnie w ogóle nie ma się najlepiej, a i w Polsce przechodzi kryzys.
Nie mamy w tej chwili dość sił, aby wykształcić kompetentną kadrę szkolnych nauczycieli etyki. Dlatego wprowadzając obowiązkowe lekcje etyki dla uczniów nieuczęszczających na religię, staniemy przed alternatywą: albo propaganda niszowej doktryny wyznaniowej, albo chaotyczne dywagacje i luźne dyskusje na temat dylematów moralnych. Jedno i drugie źle służyłoby kulturze moralnej społeczeństwa polskiego. Dlatego apeluję do władz o wstrzymanie akcji wprowadzania etyki do szkół, a skupienie się na propagowaniu nauczania filozofii. To właśnie lekcje filozofii są najwłaściwszym czasem i okazją do nauczania etyki.
* Jan Hartman - profesor, filozof, etyk z krakowskiego Collegium Medicum UJ
w sumie to nie jest głupie by zamiast jakiejś "etyki" (niewiadomo jakiej...bo i narodowy socjalizm miał swoją etykę i wsółczesne demokracje też sie kierują swoją różową etyką...nawet gangsterzy wyznają specyficzne zasady etyczne itd) wprowadzić przedmiot 'historia filozofii' na którym przedstawi sie rózne systemy filozoficzne....
Ryszard
Dołączył: 08 Mar 2008 Posty: 1598 Skąd: Wrocław Płeć:
Wysłany: Czw 12 Lut, 2009
pomysł niezły, ale, hm, mam wrażenie, że już jest za dużo mało przydatnych uczniom przedmiotów, na które 'kładzie się laskę'. Lepiej rzetelnie (efektywnie!) nauczyć podstawowych nauk ścisłych czy języków obcych niż marnować czas na rozmaitości typu "człowiek jako istota przedsiębiorcza", "kolor jako środek wyrazu w renesansie" czy inne nikomu niepotrzebna, a pochłaniające cenny czas, pierdoły.
_________________ nie umiemy się bawić w dyskotece
natalia 2 Gość
Wysłany: Czw 12 Lut, 2009
Budyń napisał/a:
natalia 2 napisał/a:
propaganda niszowej doktryny wyznaniowej,
nie załapałem, chodzi o katolicyzm?
pytanie do;
Jan Hartman - profesor, filozof, etyk z krakowskiego Collegium Medicum UJ
w sumie to nie jest głupie by zamiast jakiejś "etyki" (niewiadomo jakiej...bo i narodowy socjalizm miał swoją etykę i wsółczesne demokracje też sie kierują swoją różową etyką...nawet gangsterzy wyznają specyficzne zasady etyczne itd) wprowadzić przedmiot 'historia filozofii' na którym przedstawi sie rózne systemy filozoficzne....
ta etyka, to jest wlasnie mniej wiecej historia filozofii z tego co mi wiadomo, a przynajmniej na pewno historia etyki (przerozne koncepcje etyczne z punktu widzenia historii).
_________________ I am sitting with a philosopher in the garden; he says again and again âI know that that's a treeâ, pointing to a tree that is near us.
Someone else arrives and hears this, and I tell him: âThis fellow isn't insane. We are only doing philosophy.â
L. Wittgenstein
zarówno poglądy filozoficzne jak i etyczne zaprzeczają jakiś innym poglądom filozoficznym lub etycznym. ucząc i jednego, i drugiego trzeba też nauczyć tego, jak określony pogląd neguje inny pogląd. w jednym i w drugim przypadku liczyć się będzie postawa nauczyciela, a nie charakter dziedziny. nie rozumiem, dlaczego etyka nie, a historia filozofii tak.
_________________ |a and not-a. and fuck u 2.|Takie Nic - Cycki Na Wolności|"Every man should be his own government, his own law, his own church." Josiah Warren|
natalia 2 Gość
Wysłany: Pią 13 Lut, 2009
może dlatego, że etykę nauczyciel potraktuje właśnie "od siebie", a historię filozofii jednak musiał będzie przedstawiać "książkowo". zdarza się i tak. jak jeszcze pracowałam w szkole pamiętam, że nauczyciele mieli do wyboru zagadnienia, bo całych tematów jest niemożliwe zrobić. z tych zagadnień jedne wybierane były jako główne, drugie traktowane pobieżnie. oczywiście wybierali najbardziej proste i sztampowe tematy, więc młodzież i tak wychodziła z niczym , i tak.
ten hartman to niezłą kreatura...zesrałem się wczoraj ze smeichu jak u pospieszalskiego obraził się że kobieta na oko w jego wieku nie odnosi się do niego w sposób "odpowiedni"..typ ma 42 lata i wymaga by ludzie w jego wieku "dazyli go szacunkiem" bo jest "profesorem"
w dodatku zasrany mason z żydowskiej loży B'nai B'rith
Dołączył: 25 Sie 2005 Posty: 311 Skąd: Warszawa Płeć:
Wysłany: Sob 14 Lut, 2009
r27 napisał/a:
bo jest "profesorem"
ponoć od października
idealny prezent dla KK - wnuk rabina i odnowieciel loży masońskiej zakazanej przez przedwojenne władze RP w roli głównego polemisty
ponoć mówił jakieś nazistowskie bzdury o zabijaniu tych, co do których nie ma pewności, że sa ludźmi, prawda to?
nie lepszy jest Gówin, doktor bez habilitacji,który założył sobie szkołę wyższą,żeby zostać w niej rektorem.Pospieszalski ex-rockmen, alkoholik i narkoman,który został katolickim fundamentalistą.
Jurek ,który porównuje tą kobietę do flegmatyków
red. Rzepy,która zachowuje się jak dzieci kłócące się w piaskownicy,drwi , przeszkadza,robi głupie uśmieszki...
No i wiązanie tej sprawy z zabiciem kolesia w Pakistanie....
To się nazywa debata
Dołączył: 25 Sie 2005 Posty: 311 Skąd: Warszawa Płeć:
Wysłany: Sob 14 Lut, 2009
traktuję cię tak, jak na to zasługujesz (co powyższym postem potwierdziłeś, ponieważ w mojej wizji świata napierdalanie ludzi jest domeną naziolstwa), a autorytetów moralnych nie posiadam
Dołączył: 25 Sie 2005 Posty: 311 Skąd: Warszawa Płeć:
Wysłany: Sob 14 Lut, 2009
dobre, dobre, obijesz mi mordę, żeby mi pokazać, ze nie jesteś nazistą
co do obrażania to niespecjalnie kumam, na jakiej podstawie tobie wolno obrażać ludzi (wide "Gówin"), a ludziom nie wolno obrażać ciebie, uważasz się za jakiegoś nadczłowieka? Chyba, że rościsz sobie prawo do uznawania wyznawców określonego światopoglądu za "nieludzi", ale wtedy wracamy do nazizmu, chcąc nie chcąc
co do obrażania to niespecjalnie kumam, na jakiej podstawie tobie wolno obrażać ludzi (wide "Gówin"), a ludziom nie wolno obrażać ciebie, uważasz się za jakiegoś nadczłowieka?
ale ja nie bronię Gówinowi dać mi w ryj ani tymbardziej ,jeżeli wyraziłby taką chęć to nie będę nazywał go z tego powodu naziolem.Tylko ,że w mojej wypowiedzi na jego temat nie było ani trochę nieprawdy a może z racji szanowania odmiennego światopoglądu mam zapomnieć jak autorytet kato prawicy Gówin zataił przed prokuratorem wiedzę n/t molestowania dzieci przez jednego znanego mu zakonnika?
zarówno etyka jak i historia filozofii jest dokładnie tak samo narażona na przesiąknięcie poglądami prowadzącego zajęcia, jako przedmiot licealny czy przedmiot nauczania w szkole podstawowej. to nie matematyka, nie istnieje ustalony i stosunkowo jednoznaczny język wspólny dla etyki czy filozofii. jednocześnie nie jest tak, że różne sformułowania poglądów filozoficznych czy etycznych łatwo uznać za równoważne. stąd ostatecznie i tak kształt wykładu będzie zależny od osoby, która będzie ustalała program. tego nie da się zestandaryzować inaczej, niż zgodnie z jakimś światopoglądem. w matematyce można pominąć np. kwestię istnienia bytów matematycznych. w filozofii takiego problemu nie można pominąć, a jednocześnie żadne stanowisko w tej kwesti nie jest neutralne już.
poza tym, filozofia jest słabo zdefiniowanym przedmiotem, sama nauka historii etyki jest w zasadzie częścią historii filozofii, co najwyżej w bardziej współczesnych czasach można byłoby ominąć poglądy inne niż etyczne różnych myślicieli etycznych, ale też wątpię. choćby w tzw. metaetyce ogromną rolę odgrywa kwestia tego, czy poglądy etyczne mogą czy nie być prawdziwe lub fałszywe. a to jest jak najbardziej pogląd nie tylko na etykę, ale też na poznawanie.
_________________ |a and not-a. and fuck u 2.|Takie Nic - Cycki Na Wolności|"Every man should be his own government, his own law, his own church." Josiah Warren|
jas: tak samo i przedmiot 'historia', 'wos', czy jakikolwiek inny wlacznie z biologia czy fizyka. zawsze przedmito moze przesiaknac opiniami nauczyciela. ale nauyczieli ucza byc neutralnymi, i bardzo dobrze. w ogolniaku mialem dwa lata filozofie, chodzilem tez na etyke, i nawet jak cos czasem przechodzilo od nauczyciela to bardzo bardzo lagodnie, ze praktycznie nie mialo zadnego wplywu. to nie problem w przedmiocie, a w nauczycielach i ich ksztalceniu. poza tym nie przesadzajmy, kidys wszyscy chodzili na religie i jakos nie znam zadnego przypadku zeby ktos sie nawrocil poprzez indoktrynacje podczas owych lekcji, wiec nie przesajdzamy, ze nagle calkiem doroslym ludziom w ogolniaku bedzie robiona woda z mozgu, bo nauczyciel lubi tischnera nie nietzschego.
_________________ I am sitting with a philosopher in the garden; he says again and again âI know that that's a treeâ, pointing to a tree that is near us.
Someone else arrives and hears this, and I tell him: âThis fellow isn't insane. We are only doing philosophy.â
L. Wittgenstein
co do tego, że indoktrynacja za pomocą lekcji etyki czy filozofii nie wyjdzie to się zgadzam. co do tego, że da się bezstronnie nauczać filozofii, to nie. to nie zarzut wobec tych zajęć, stronniczość nie zawsze jest zła, lepiej solidnie zaprezentować własne stanowisko niż niczego nie przedstawić. natomiast poziom niejednoznaczności poglądów filozoficznych wystarczy, żeby nie dało się solidnie nauczać filozofii i pozostać bez stanowiska. wystarczy, że jako podręcznik przyjmie się Tatarkiewicza i ludzie uczący się z niego będą poznawali choćby interpretacje Plotyna taką, za jaką nie zdasz egzaminu ze starożytnej u faceta, u którego zdawałem. bo on to widzi inaczej. i nie, nie czyni to nieukiem czy jakimś naukowym outsiderem. to jest po prostu charakter dziedziny. co katedra, to prorok.
_________________ |a and not-a. and fuck u 2.|Takie Nic - Cycki Na Wolności|"Every man should be his own government, his own law, his own church." Josiah Warren|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz załączać pliki na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum