Słuchajcie - zastanawiam się, który band jest najbardziej uniwersalny, bo do tej pory zbluzgaliście już dokładnie wszystkie. Wyliczę tylko kilka, które pamiętam. Defekt be, Sedes be (rozumiem, że obie grupy mają sporo wspólnego), ale jeszcze Włochaty bardzo be, bo teksty do dupy i naiwne, Nauka o Gównie dla dzieci, zresztą Para Wino też, Włochaty to punki za duże pieniądze (rzekł kiedyś publicznie współpracownik Silvertonu), KSU sprzedali się na Vivie", na forum Moskwy jakiś były grajek Moskwy wyzywa "Gumę", że to żaden punk i Was wszystkich otumania, Dezerter dawno komercyjny, Bydzyński ześwirował, Psy Wojny nie potrafią grać, "Smalec" też sprzedany.........? To skąd się biorą ludzie na koncertach i komu sprzedają się nakłady płyt?